wtorek, 24 września 2013

Z

Siedzę więc sobie w chyba jeszcze w miarę modnej knajpie i czekam na lekko spóźnione spotkanie. 

Przez gwar licznych rozmów przebija się jedna. Nie jest nad wyraz głośna, nie chodzi też o jakiś szczególny tembr głosu mówiących. To co wyróżnia ją spośród wszystkich innych prowadzonych w lokalu, a dochodzących do moich uszu jest czymś innym. Znam ludzi, którzy określili by tę cechę jako "głupota". Znam ich wielu. Na moje szczęście.

Grupę rozbawionych, z której dociera do mnie owa rozmowa, stanowi kilka osób. Podwinięte rękawy od marynarek jak i nogawki u spodni, odsłaniające pozbawione skarpetek stopy wciśnięte w niezbyt chyba wygodne buty. Modne kapelusiki na głowach i pierwszy wąs nad wargami. Zabawno-ironiczne t-shirty z modnymi hasłami, których nie znam bądź wolałbym nie znać. Połyskująca na rękach i szyjach pseudo biżuteria z HM'u.

Modni, anty-mainstreamowi, nie oglądający TVNu, brzydzący się Polsatem. Zbuntowani i oburzeni na wszystko, co nie jest po ich myśli. Odważnie patrzący przed siebie, znający swą wartość. Kwiat polskiej młodzieży. Przyszłość narodu. "Mięso tylko ze Szwecji sprowadzam", "nie kupuje w Biedronce", "Myślę nad łączonymi studiami z sinologii i ekonomii", "Ostatnio zrobiłam sobie maraton Passoliniego", "Kumka Olik to nowe Myslovitz".

Wtem pada wypowiedź, trochę jakby wyjęta z kontekstu;

- Ja, to tylko arabów nie znoszę.

Chociaż nie dostrzegam w tych słowach niczego zabawnego, reakcją towarzystwa jest wybuch radości. Śmieją się wszyscy poza jedną, trochę strapioną dziewczyną w typie wymuszonego kopciuszka.

- Ale dlaczego? - pyta kopciuszek.

- Bo widzisz, mieszkam pod takimi jedynymi. I oni nigdy ani "dzień dobry" ani "be" ani "me" i tylko kebabem od nich wali. Ale nie zrozum mnie źle, pode mną mieszkają Chińczycy, i chociaż wali od nich równie mocno, to do nich nic nie mam.

Kopciuszek wydaje się być jeszcze bardziej zdezorientowany niż wcześniej. Ja zresztą również. Pyta więc ponownie;

- Ale dlaczego?

Chłopak prycha, jakby odpowiedź była więcej niż oczywista.

- Bo ci, to przynajmniej czasem flaszkę przyniosą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz