Tramwaj linii 22.
Odór dwóch śpiących pijaczków, po jednym na każdym końcu wagonu, skutecznie zbliża ludzi do siebie w środkowej strefie.
Wśród tłoczących się emerytek i kobiet w ciąży siedzi dwóch dżentelmenów.
Okuci w dresowe spodnie i koszulki z Polską Walczącą, raczą współpasażerów brakiem niskiego pasma w puszczanym z komórki podkładzie muzycznym dla swojej przygłośnej rozmowy.
Mijamy gigantyczny billboard reklamujący "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały"
- Ty, kurwa, a wiesz, że oni tam mocz pili?
- Gdzie? Na Powstaniu? kurwa...
- No, a co mieli robić. Wiesz, komuchy im pić nie dawali.
- Chyba Niemcy?
- Nikt im pić nie dawał, to pili siki.
- Hehehe kurwa...
- Masakra.
- No. Masakra...
Na chwile zapadła cisza. Być może była to chwila na zastanowienie się nad marnym losem powstańców, być może przeczekanie chwili postoju na przystanku, a być może po prostu potrzeba kontemplacji marnego hip-hopu. Tak czy inaczej, podczas tej chwili zamyślenia, nastąpiło olśnienie, wyrażone poważnymi załamaniami linii zmarszczek na twarzy jednego z dżentelmenów.
- Kurwa, ale swoje czy cudze?
Jest czwartek 12 września. 43 dzień Powstania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz